Tarta czekoladowo-kokosowa z borówkami (wegańskie, bez cukru, bez pieczenia)
Kolejka na stoisku warzywno-owocowym. Spieszę się, jestem druga, przede mną niezdecydowana klientka. Eh... jak ja lubię niezdecydowane, błądzące we mgle klientki.
- Jeszcze poproszę opakowanie borówek. A to polskie?
- Tak, polskie. - odpowiada ekspedientka.
Klientka już trzyma opakowanie w ręku, chce płacić. Ja się cieszę, że już moja kolej.
- Chwileczkę, chwileczkę! - mówi tonem nieznoszącym sprzeciwu. - Ale te borówki nie są polskie!
- No jak to... świeżo zbierane, polskie... - odpowiada zdziwiona sprzedawczyni.
- Tu jest napisane: "a-m-e-r-y-k-a-ń-s-k-i-e". - oburzona macha ekspedientce opakowaniem przed oczami, palcem stukając w napis.
- To taka odmiana.
- Proszę mi tu nie kłamać! Ja chciałam polskie, lokalne borówki. A tu jest napisane "amerykańskie"!
Sprzedawczyni dobrą chwilę zajęło tłumaczenie upartej klientce, że jednak owe borówki pochodzą z Polski. Kobieta w końcu je kupiła, choć nie odchodziła do końca przekonana.
- Co podać? - zwróciła się do mnie sprzedająca. Stałam zszokowana wydarzeniem, nie wierząc w to, co przed chwilą widziałam.
- Co podać?! - powtórzyła, rozłoszczona następną dziwną klientką.
- Ah...co podać? Yyy... Też tej borówki, poproszę. Będzie na ciasto.