Chutney śliwkowy (bez cukru)
Jesień to dla mnie czas, w którym królują wszelkiego rodzaju przetwory - słodkie dżemy, konfitury czy aromatyczne chutneye (koniecznie bez cukru!). Jest to czas wyjątkowy, a jednocześnie pracowity i męczący. Wysmażam, wekuję, wysmażam, wekuję i tak na okrągło. Wiem, że w wielu przypadkach, jak np. śliwek, to już ostatni dzwonek, by zamknąć smak w słoiku. A słoików, niestety mi zawsze brakuje... Co ja z nimi robię? Nie wiem. ;p
Ostatnio zawekowałam w wszystkie chutney śliwkowy...
Chutney śliwkowy jest dla mnie chutneyem, bez którego nie wyobrażam sobie świąt Bożego Narodzenia. Aromatyczny, korzenny, z orientalną nutą. Chutney ten idealnie pasuje do wszelkiego rodzaju wegańskich pasztetów, tworząc z nimi wyjątkowy duet, w którym każdy element idealnie podkreśla smak tego drugiego. Choćbym musiała siedzieć w kuchni po nocach, zbierać słoiki po sąsiadach czy rodzinie (oj zdarza się, ja to nazywam "akcją słoik"), chutney śliwkowy musi być zrobiony. Myśleć o świętach jesienią? U mnie to standard.
Przepis na chutney śliwkowy jest troszkę bardziej skomplikowany niż na zwykłe powidła śliwkowe. Trzeba coś tam obrać, posiekać, utrzeć, czasem popróbować. Próbowanie zwykle kończy się wyjedzeniem części chutneyu prosto z garnka, więc wysmażanie go jest też niezłą próbą charakteru. Jeśli to wszystko przetrwamy, uzyskamy coś wyjątkowego, skarb zamknięty w słoiku