Choć gotując inspiruję się kuchniami całego świata, co jakiś czas chwytam po nutę lokalną i wskrzeszam znane mi z dzieciństwa, babcine potrawy. Lubię smakiem i zapachem przywoływać pozytywne wspomnienia. I choć powstają w ten sposób zupełnie nowe, roślinne potrawy, ja nadal czuję w nich wyraźną nutę przeszłości. Wystarczy, że poczuję zapach mojej wersji kaszy gryczanej ze śmietanowym sosem pieczarkowym, na mojej twarzy pojawia się uśmiech. Potrawę wzbogaciłam o dodatek marynowanego tempehu, który odpowiednio przyrządzony sprawia, że smak jeszcze wyraźniej zaprowadza mnie do babcinej kuchni.
Uwielbiam dania roślinne inspirowane kuchnią polską. Smaki i zapachy, które przywołują wspomnienia dzieciństwa. Potrawy z powodu mięsnych dodatków znienawidzone za młodu, dziś powodują uśmiech na twarzy. Nawet niezbyt zdrowa i tłusta babcina kuchnia, pozostaje miłym wspomnieniem, a wygrzebywane z obrzydzeniem z potrawy kawałki mięsa zamieniły się w śmieszną historię. Czas leczy rany, zaciera nieprzyjemne emocje i wspomnienia. Pozostaje po nich jedynie mglisty ślad. Przecinek pomiędzy słowami szczęścia i radości. Nie chcemy pamiętać tego złego, a i perspektywa się zmienia. Nastoletnie problemy, będące kiedyś dla nas końcem świata, dziś wydają się być błahostką. Ile byśmy teraz dali za tego typu dylematy życiowe.
Za każdym razem, kiedy przywołuje w mojej, już roślinnej kuchni smaki znane z czasów babcinego dokarmiania, przed oczami pojawia mi się obraz mnie krzywiącej się nad talerzem oraz poczucie pokrzywdzenia i niezrozumienia. Dziś jednak nie są to złe wspomnienia. Wręcz przeciwnie. Wyłapuje to, co przez nastoletni upór nie było dostrzegane – troska i opiekuńczość mojej babci oraz dziecięce poczucie beztroski i bezpieczeństwa. By jeszcze mocniej przywołać te wspomnienia, coraz częściej w moich potrawach inspiruje się kuchnią mojej babci. Już bez kawałków mięsa, ale za to z marynowanym tempehem. I pomimo, że lista składników mogła by być mojej babci obca, efekt końcowy przypomina mi podawane przez nią danie... Myślę, że moja wersja kaszy gryczanej ze "śmietanowym" sosem pieczarkowym i jej by zasmakowała. :)
Za każdym razem, kiedy przywołuje w mojej, już roślinnej kuchni smaki znane z czasów babcinego dokarmiania, przed oczami pojawia mi się obraz mnie krzywiącej się nad talerzem oraz poczucie pokrzywdzenia i niezrozumienia. Dziś jednak nie są to złe wspomnienia. Wręcz przeciwnie. Wyłapuje to, co przez nastoletni upór nie było dostrzegane – troska i opiekuńczość mojej babci oraz dziecięce poczucie beztroski i bezpieczeństwa. By jeszcze mocniej przywołać te wspomnienia, coraz częściej w moich potrawach inspiruje się kuchnią mojej babci. Już bez kawałków mięsa, ale za to z marynowanym tempehem. I pomimo, że lista składników mogła by być mojej babci obca, efekt końcowy przypomina mi podawane przez nią danie... Myślę, że moja wersja kaszy gryczanej ze "śmietanowym" sosem pieczarkowym i jej by zasmakowała. :)
wegańskie, bezglutenowe
(2 porcje)
marynowany tempeh:
- 200 g tempehu
- 3 łyżki sosu sojowego tamari
- 1 łyżka tahini
- 1 łyżka syropu klonowego
- 1 łyżka octu jabłkowego
- 1 łyżeczka słodkiej, wędzonej papryki
- 1 łyżeczka suszonego tymianku
- 1/2 łyżeczki pieprzu ziołowego
- 1/2 łyżeczki ostrej papryki
- 1/3 łyżeczki suszonego czosnku- 1 łyżka tahini
- 1 łyżka syropu klonowego
- 1 łyżka octu jabłkowego
- 1 łyżeczka słodkiej, wędzonej papryki
- 1 łyżeczka suszonego tymianku
- 1/2 łyżeczki pieprzu ziołowego
- 1/2 łyżeczki ostrej papryki
- Tempeh kroję w większą kostkę.
- W miseczce mieszam pozostałe składniki. Dodaję do nich tempeh i dokładnie mieszam. Przykrywam folią spożywczą i pozostawiam na ok. 2-8 h. (im dłużej tym lepiej).
- Zamarynowany tempeh wykładam równo na blaszkę wyłożoną papierem do pieczenia, starając się aby poszczególne kawałki się nie stykały. Całość wstawiam do piekarnika nagrzanego do 180 st. C (termoobieg) na ok. 10-15 min. Kawałki tempehu mają się ładnie przyrumienić.
kasza gryczana:
- 200 g niepalonej kaszy gryczanej
- 2 łyżki sosu sojowego tamari
- 1 łyżeczki słodkiej, wędzonej papryki
- 1/2 łyżeczki pieprzu ziołowego
- 1/2 łyżeczki mielonego kminku
- 2 liście laurowe
- 1 owoc jałowca
- 1 ziele angielskie
- Do 200 ml wody dodaję tamari, zioła i przyprawy. Dokładnie mieszam. Wrzucam kaszę gryczaną i całość zagotowuję. Zmniejszam ogień, przykrywam pokrywką i gotuję ok. 20 min, do całkowitego wchłonięcia płynu przez kaszę.
- Po ugotowaniu wyciągam z kaszy liście laurowe, owoc jałowca i ziele angielskie.
"śmietanowy" sos pieczarkowy:
- 50 g nerkowców, namoczonych dzień wcześniej w wodzie (waga przed moczeniem)
- 375 ml mleka roślinnego
- 2 łyżki soku z cytryny
- 2 łyżki nieaktywnych płatków drożdżowych
- 1 łyżka tahini
- 1 łyżka tahini
- 500 g pieczarek
- 1 cebula
- 1 ząbek czosnku
- 2 liście laurowe
- 1 owoc jałowca
- 1 ziele angielskie
- 1/2 pęczka natki pietruszki
- 1-2 łyżeczki sosu sojowego tamari
- 1 łyżeczka suszonego tymianku
- 1/2 łyżeczki pieprzu ziołowego
- 1/2 łyżeczki mielonego kminku
- 1 łyżeczka suszonego tymianku
- 1/2 łyżeczki pieprzu ziołowego
- 1/2 łyżeczki mielonego kminku
- sól, pieprz
- olej do smażenia
- Nerkowce blenduję na gładką masę z dodatkiem soku z cytryny, nieaktywnych płatków drożdżowych, tahini i 250 ml mleka.
- Pieczarki kroję na połówki, a potem na plasterki.
- Na patelni rozgrzewam olej wraz z liściem laurowym, owocem jałowca i zielem angielskim. Gdy olej się rozgrzeje, wrzucam na niego poszatkowaną cebulę. Kiedy ta się zeszkli, dodaję bardzo drobno pokrojony czosnek i pieczarki. Solę i przykrywam pokrywką, by pieczarki puściły wodę. Po 5 min zdejmuję pokrywkę, odparowuję wodę i przysmażam pieczarki na rumiano. Wyjmuję przyprawy i je wyrzucam.
- Do przysmażonych pieczarek wlewam masę śmietanową z nerkowców. Dodaję 125 ml mleka roślinnego, posiekaną natkę pietruszki, sos sojowy tamari i przyprawy. Redukuję na małym ogniu, do uzyskania pożądanej konsystencji. Gdyby zbyt mocno zgęstniała, dodaję odrobinę mleka roślinnego. Przed podaniem wyciągam z sosu liście laurowe, owoc jałowca i ziele angielskie.
- Na talerzach wykładam ugotowaną kaszę gryczaną. Polewam ją śmietanowym sosem pieczarkowym. Na wierzchu wykładam upieczony, marynowany tempeh. Całość posypuję posiekaną natką pietruszki.
Smacznego!
WSKAZÓWKI:
- Marynowany tempeh możesz także usmażyć.
- Tempeh możesz także wmieszać w sos. Będzie wtedy mniej chrupiący.
- Zamiast pieczarek wspaniale sprawdzą się także kurki.
- Dodatek nieaktywnych płatków drożdżowych nie jest niezbędny, jednak dodają one sosu owej "kropki nad i". Co to nieaktywne płatki drożdżowe pisałam tutaj.
Z jakiej firmy tempah? Przeglądając różne strony widziałam w składzie marynowanego pszenicę :(
OdpowiedzUsuńJa mój kupiłam na vege festiwalu, nie pamiętam jakiej firmy, ale marka Merapi jest dobra, bez pszenicy :)
UsuńŚwietnie to smakuje ;D Bez dwóch zdań :)
OdpowiedzUsuńPyszne danie! Dziekuje za przepis. Pozdrawiam, Marta
OdpowiedzUsuń