Recenzja - "Sztuka fermentacji" Sandor Ellix Katz

Powoli temat fermentacji i kiszenia robi się bardzo popularny. Współczesne społeczeństwa wracają do korzeni - metod i przepisów przekazywanych sobie z pokolenia na pokolenie. Dla wielu z nas temat tak dobrze znany naszym babciom wydaje się być istną czarną magią. Czy tak rzeczywiście jest? Na te pytania odpowie nam na pewno "Sztuka fermentacji" Sandora Ellixa Katza, nowa pozycja wydawnictwa Vivante.





W dobie antybiotyków, śmieciowego jedzenia i wszech występującej wszędzie „chemii”, nasze organizmy się buntują. Coraz więcej chorujemy, coraz bardziej tyjemy. Często jest to spowodowane wyjałowieniem flory bakteryjnej naszego przewodu pokarmowego, gdyż to właśnie ona w dużym stopniu wpływa na naszą odporność, samopoczucie i to, w jaki sposób funkcjonuje nasz organizm. Z pomocą przychodzą nam nie lekarstwa, ale to, o czym współczesny człowiek zapomniał – kiszonki i produkty fermentowane. To one kiedyś pomagały nam zachować zdrowie, wzmacniając nasze organizmy i usuwając z nich toksyny. To brakujące ogniwo, którego niewątpliwie brakuje w diecie współczesnego człowieka.

W każdej kulturze „sztuka fermentacji” miała wielkie znaczenie. Powoli wyparły ją tanie fast foody i zupki typu instant. W dobie owego szybkiego jedzenia nie chce nam się poświęcić odrobiny czasu, by coś ugotować, a co dopiero ukisić. Przepisy opierające się na fermentacji, wymagające wiedzy i cierpliwości powoli zostają włożone do katalogu przepisów zapomnianych, czego konsekwencją jest aktualny globalny „płacz i zgrzytanie zębami”, gdyż odebraliśmy sobie dzięki temu zdrowie. I co zrobić by je odzyskać? Na pewno nie sięgnąć po kolejną, cudowną tabletkę opartą na nowoczesnej technologii! Polecam obejrzeć się za siebie i z pokorą sięgnąć do tradycji. Tylko gdzie znaleźć te zapomniane receptury na kiszenie i fermentację? Na ratunek przychodzi nam „Sztuka fermentacji” Sandora Ellixa Katza, która jest swoistym „katalogiem przepisów zapomnianych”. Przepisów, które przez wieki funkcjonowały w naszych społeczeństwach, a o których dzisiejszy młody człowiek nie ma zielonego pojęcia.



Nie ukrywam, że książka Sandora Ellixa Katza bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Trzymałam w ręku 600-stronicową książkę, która już przy przekartkowaniu wydała się bardzo wartościową pozycją. Nie pomyliłam się! Uważam, że mogę ją spokojnie nazwać „współczesną Biblią fermentacji”. Każda jej strona pokazuję, jak obszerną wiedzę posiada autor, a co najważniejsze, że dziedzina fermentacji jest jego prawdziwą pasją. Swoją wiedzę przekazuje w sposób niezwykle przystępny i lekki, sprawiając, że fermentacja przestaje się nam wydawać wielką i skomplikowaną alchemią.

Nie miałam pojęcia, jaką szeroką dziedziną jest sztuka fermentacji. Czytając książkę, odniosłam wrażenie, że sfermentować można praktycznie wszystko – warzywa, owoce, mleko, ziarna zbóż i bulw, fasola, nasiona, orzechy, mięsa, ryby, jaja... Wydaję się, że wszelki ograniczenia daje nam jedynie nasz rozum. Autor wielokrotnie zachęca czytelnika do eksperymentowania, szukania własnych dróg, czym pokazuje nam, że fermentacja może być także niezłą zabawą.




Z całego serca polecam Ci tą książkę. Niech Cię nie przeraża jej grubość. Pomimo, że zawiera dużo specjalistycznej wiedzy, czyta ją się jednym tchem. Oczywiście, nie musisz od razu połknąć całej książki. Jest tak napisana, że spokojnie możesz skupić się na rozdziale, który aktualnie Cię interesuje.

Komentarze

  1. Mam tę książkę i początkowo również uważałam, że jest super. Po przeczytaniu doszłam jednak do wniosku, że brakuje jej dopracowania, przystosowania do polskich warunków. Marzeniem byłoby gdyby któryś z polskich znawców tematu napisał o fermentacji ze wszystkimi potrzebnymi szczegółami. Książka na pewno interesująca ale nie nazwałabym jej biblią... Do tego daleka droga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj :) Każdy ma inne potrzeby. Mnie usatysfakcjonowała :)
      Nie nazwałam książki "Biblią polskiej fermentacji", ale "Biblią fermentacji" :) Autor także mocno nawiązuje do polskiej kuchni i jej sposobów fermentacji, czym pokazuję, że nasza kultura posiada istotne miejsce w tej dziedzinie. Autor też nie jest Polakiem. Napisał coś w stylu atlasu świata, a nie atlasu Polski :) Pokazuje kierunki i rozwiązania i to mi się podoba. Także to, że nie ogranicza się do regionu. Gdzie np. znalazłabym coś o fermentowaniu tofu? Na pewno nie w książce skupiającej się na polskiej kulturze. Takiej pozycji nie nazwałaby wtedy "Biblią fermentacji". Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Jaki zbieg okoliczności! Trafiłam dzisiaj na Twojego bloga i posta o książce, i dzisiaj również odebrałam z Empiku książkę Aleksandra Barona "Kiszonki i fermentacje" :) Nie wypowiem się jeszcze na jej temat, bo lektura dopiero przede mną, ale podpowiadam jedynie, że książka o fermentacji napisana przez polskiego znawcę tematu istnieje ;)

      Usuń
    3. Super! A pisze także o innych niż polskie produktach? :)

      Usuń
  2. Po przeczytaniu " Fermentacji warzyw" Schockey'ów sięgnę do pozycji przez ciebie opisanej. Dzięki.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

instagram