Paszteciki z ciecierzycy hummusem smakujące (wegańskie, bezglutenowe)
No i wróciliśmy. Zmęczeni choć psychicznie wypoczęci, z nową motywacją do tworzenia czegoś wyjątkowego. Wyjazd okazał się magiczny. Spotkaliśmy wielu serdecznych ludzi, zjedliśmy kilogramy pysznego jedzenia. Nie ukrywam, że aby jeść wegańsko i zdrowo, musieliśmy się nieźle nagimnastykować. Praktycznie udało się, dlatego nikt mi nie powie, że nie można, że zbyt trudno, że zbyt drogo... Dla chcącego nic trudnego, moi mili :) Osobiście, bałam się, że w kraju, w którym w kulturze bardzo mocno zakorzenione jest mięso i nabiał, ludzie będą wytykać mnie palcami i traktować jak odmieńca. Okazało się, że strach miał wielkie oczy, a serdeczność i ciepło ludzi sprawiło, że czułam się, jak w domu.
Nie ukrywam, że wyjazd niezwykle poszerzył moje kulinarne horyzonty. Nie jestem dogmatycznym weganinem, czasem zjem coś wegetariańskiego. Jako osoba gotująca pragnę poznać to, co nieznane, poczuć smak, by później przenieść go do mojej kuchni - już w wegańskiej wersji. Uważam, że trzeba znać smak sernika, czy jogurtu by stworzyć potrawę do niego podobną. Opisz mi smak trufli czy parmezanu... Nie da się.. Trzeba to poczuć...
Dziś wersja zupełnie wegańska. Coś, co najbardziej lubię, czyli przekąska na jeden chaps :)
Nie ukrywam, że wyjazd niezwykle poszerzył moje kulinarne horyzonty. Nie jestem dogmatycznym weganinem, czasem zjem coś wegetariańskiego. Jako osoba gotująca pragnę poznać to, co nieznane, poczuć smak, by później przenieść go do mojej kuchni - już w wegańskiej wersji. Uważam, że trzeba znać smak sernika, czy jogurtu by stworzyć potrawę do niego podobną. Opisz mi smak trufli czy parmezanu... Nie da się.. Trzeba to poczuć...
Dziś wersja zupełnie wegańska. Coś, co najbardziej lubię, czyli przekąska na jeden chaps :)
(12 sztuk)
- 3/4 szklanki ciecierzycy
- 3 łyżki pasty tahina
- 1 duży ząbek czosnku
- sok z 1/2 dużej cytryny
- 2 łyżki mielonego siemienia lnianego
- ok. 100 ml oliwy
- 120 ml wody
- sól i pieprz
- do posypania pasztecików - sezam
- Namoczoną wcześniej ciecierzycy gotuję do miękkości.
- Ugotowaną i wystudzoną ciecierzycę wrzucam do blendera. Dodaję pastę tahina, mielone siemię lniane, czosnek, sok z cytryny, oliwę i wodę. Blenduję wszystko na gładką masę. Solę pieprzę, próbuję i w razie potrzeby doprawiam.
- Wgłębienia do muffinek smaruję olejem i do każdej z nich nakładam pasztet. Każdy pasztecik posypuję sezamem.
- Paszteciki wkładam do piekarnika nagrzanego do 200 st. C na ok. 20 min. Po upieczeniu, dają im przestygnąć i zajadam, choć według mnie paszteciki są najlepsze na 3-4 dzień. Jeśli przygotowujecie je na specjalną okazję, możecie upiec je odrobinę wcześniej.
Smacznego!
uwielbiam wszystko co cieciorkowe - zapisuję do wypróbowania
OdpowiedzUsuńPolecam! Daj znać, czy wyszło :)
UsuńIna, planuję zrobić te cacuszka na sobotnią imprezę- co sądzisz o pomyśle wetknięcia do środka oliwki, przed upieczeniem? :)
OdpowiedzUsuńSuper pomysł! Powinno wyjść :)
Usuńto jeszcze jedno pytanko- chować je w lodówce, czy raczej w puszce i temperaturze pokojowej, jak sądzisz? Dzisiaj będę piec, rano ugotowałam ciecierzycę :)
UsuńJa bym schowała je w lodówce, przykryte najlepiej folią aluminiową i wyciągnęła na ok. 1 h przed podaniem. Nie wiem, jak u Ciebie, ale u mnie dzień jest dość ciepły i nie ryzykowałabym pozostawienia ich w temperaturze pokojowej, chyba, że masz np. spiżarnię, piwnicę w której jest dość chłodno :)
UsuńPowodzenia!
Pytanie, do jakiej objętości napełnia Pani foremki? Czy m/w tak jak widoczne na zdjęciu paszteciki, czy ulegają one "skurczeniu" podczas pieczenia? Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNie, one nie rosną ani się nie kurczą :)
UsuńPozdrawiam!
P.S. Mów mi po imieniu :*
Dziękuję Ci bardzo za odpowiedź :) Planuję zrobić je w Święta :)
Usuń